
Patrząc na niego widziałam jego oczy ... takie inne .... nieobecne. Widziałam coś lecz nie potrafiłam tego rozpoznać... Nie chciałam tego rozpoznać. Chciałam wierzyć, że wszystko jest w porządku. ... że to mój wymysł. Innego dnia zdarzyło się to ponownie ... tym razem było już gorzej.... Mętne spojrzenie, dziwne zachowanie .... i później ten krzyk, który zawładnął moją świadomością ....Ten krzyk rozdarł powietrze na strzępy ... "Ja latam ". Mój strach ... moje łzy ... wreszcie mój ból. Stchórzyłam. Uciekłam jak tchórz a on potrzebował pomocy. Tak .... był na haju. Ja nic nie zrobiłam ... a powinnam. Mogłam go ratować z tego nałogu ... on pogrąża się coraz bardziej.Dziś ten widok sięgnął apogeum ... Zadaję sobie to pytanie : Dlaczego wtedy nic nie zrobiłam ??? Dlaczego nie zareagowałam ??? Nie stoczyłby się teraz .... Boję się ze pójdzie na same dno .... Na zatracenie ... Julia

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz